Nie wiem, jak mi się udało z tymi cechami osobowości, ale zdecydowanie było to dla mnie najlepsze zadanie domowe.
Pierwszym pomysł: cyknę sobie 2 autoportrety i jeden kotu (Natalia się uczyła, nie chciałem przeszkadzać). Podszedłem do tego bez entuzjazmu, po wykonaniu sobie kilkunastu zdjęć zauważyłem, że sąsiedzi z naprzeciwka dostają wytrzeszczu i doszedłem do wniosku, że starczy... Na szczęście inspiracja znalazła mnie. Postanowiłem, że wyjdę do ludzi i przełamując nieśmiałość poproszę o pozowanie.
Efekty:
Na początek autoportret:
Teraz już z miasta:
Gratuluję odwagi :-) A powiedz - jak było? Jak ludzie reagowali? Jaki procent powodzenia?
OdpowiedzUsuńByło... całkiem przyjemnie. Tak mnie to nakręciło, jakby mi ktoś wsadził baterie Duracell zamiast Panasoniców z zielonym jabłuszkiem ;)
OdpowiedzUsuńReakcje były różne, najczęściej zdziwienie i pytanie "Dlaczego ja?". Ale też kategoryczne odmowy, a jedna Babcia uciekła do sklepu na drugą stronę rynku zanim jeszcze zdążyłem zapytać.
Procent powodzenia - (nie licząc gościa, który zgodził się za piwo, szkoda że nie miałem;( ) 4 na tak, 3 na nie.