Nie wiem, jak mi się udało z tymi cechami osobowości, ale zdecydowanie było to dla mnie najlepsze zadanie domowe.
Pierwszym pomysł: cyknę sobie 2 autoportrety i jeden kotu (Natalia się uczyła, nie chciałem przeszkadzać). Podszedłem do tego bez entuzjazmu, po wykonaniu sobie kilkunastu zdjęć zauważyłem, że sąsiedzi z naprzeciwka dostają wytrzeszczu i doszedłem do wniosku, że starczy... Na szczęście inspiracja znalazła mnie. Postanowiłem, że wyjdę do ludzi i przełamując nieśmiałość poproszę o pozowanie.
Efekty:
Na początek autoportret: