piątek, 3 lutego 2012

Subiaco I


Do tego miasta trafiliśmy niejako po drodze. W nim mieliśmy się przesiąść, by spokojnie dojechać do trochę wyżej położonych klasztorów (o nich będzie mowa w późniejszym poście). Niestety już na miejscu okazało się, że się spóźniliśmy i następny mamy za ponad dwie godziny. Informacja turystyczna była, owszem, ale jak to we Włoszech, poza niezwykłą uprzejmością nie można liczyć na zbyt wiele praktycznych informacji ;) Dowiedzieliśmy się tylko że na piechotę to my tam nie dojdziemy.

Pewnie dlatego łaziliśmy po tym mieście bez celu przez godzinę, aż zobaczyliśmy prawie wszystko. Całe miasteczko zbudowane na zboczu góry pnie się w niebo i wieńczy kościołem (który oczywiście był zamknięty:).

Dla ciekawych nazwa Subiaco pochodzi od łacińskiego sub lacum, czyli pod jeziorem. Nad położone były sztuczne jeziora zbudowane "przez" cesarza Nerona. 

I tak zaczynamy od kilku zdjęć z drogi, wymarzona miejscówka - zaraz za przednią szybą dwupiętrowego PKSu. A swoją drogą to fajnie nimi jeżdżą, na górskiej drodze potrafią poganiać osobówki ;)


Dzisiaj będzie trochę inaczej, bo więcej w czerni i bieli zamiast w żywych kolorkach, jak to z Włoch;)





I samo miasteczko z kościołem o którym już była mowa.









Oczywiście 500tka

Pies przywiązany przed domem ale jakoś to tak inaczej niż u nas;)



A na koniec kawałek księżyca


1 komentarz:

  1. Ciekawe (m.in.) na Twoich zdjęciach jest to, że one wyglądają tak... nieturystycznie. Pokazujesz miejsca tak zwyczajnie, a nie jako cukierkowe widoczki ;)

    Wspomniany przez Ciebie punkt widokowy miałem okazję zdobyć wsiadając pierwszy raz do autobusu w Londynie - oj, ależ mieliśmy frajdę :-D Za to zdjęć brak bo to dawno było (era analogowa :P ).

    OdpowiedzUsuń